• +48 533 367 799

2/3 górników nie myśli o tym, co będzie robić „po węglu”

Większość górników jest zdania, że polska energetyka jest nadmiernie uzależniona od węgla i dostrzega konieczność dywersyfikacji miksu energetycznego poprzez rozwijanie odnawialnych źródeł energii.

2/3 górników nie myśli o tym, co będzie robić „po węglu”

Sektor górniczy w Polsce zatrudnia 74,9 tys. pracowników. W kilku rejonach kopalnie są głównym lokalnym pracodawcą, ale w związku z transformacją energetyczną większość ich pracowników w nadchodzących latach będzie zmuszona szukać pracy w innych zawodach. Tylko 1/3 górników deklaruje, że zastanawiała się, co będzie robić po zamknięciu kopalni. 30% zamierza się przekwalifikować, a 15% założyć własną działalność. W tym obszarze bardziej aktywni są górnicy z Wielkopolski. Górnicy ze Śląska, ze względu na harmonogram wygaszania wydobycia do 2049 r., częściej oczekują, że będą pracować w zawodzie do emerytury.

– Górnicy mają trzy główne obawy dotyczące ich przyszłości. Po pierwsze, czy będą mieli jakieś zatrudnienie po zamknięciu kopalni. Po drugie, czy to nowe zatrudnienie będzie spełniało odpowiednie kryteria, przede wszystkim jeśli chodzi o wysokość zarobków. I po trzecie, czy w związku z procesem odchodzenia od wydobycia węgla i obniżaniem zatrudnienia nie spadnie poziom bezpieczeństwa w ich kopalni, w ich miejscu zatrudnienia – komentuje Filip Pazderski, kierownik Programu Demokracji i Społeczeństwa Obywatelskiego w Instytucie Spraw Publicznych.

Jak pokazuje raport ISP „Co po węglu? Górnicy o klimacie, transformacji i przyszłości”, 2/3 górników jest zdania, że polska energetyka jest nadmiernie uzależniona od węgla i dostrzega konieczność dywersyfikacji miksu energetycznego poprzez rozwijanie odnawialnych źródeł energii. 60% ocenia, że może to pozytywnie wpłynąć na unowocześnienie gospodarki, a połowa uważa, że transformacja energetyczna jest szansą dla regionu, w którym mieszka. Te opinie są jednak zróżnicowane w zależności od regionu. W woj. wielkopolskim obawy o przyszłość regionu są bardziej fundamentalne – górnicy podkreślają, że poza górnictwem w ich miejscowościach na ogół nie ma innych, znaczących zakładów pracy. Górnicy z Górnego Śląska mają w tym obszarze mniejsze obawy – można to wiązać z zaplanowanym na dłuższy czas i lepiej przygotowanym procesem transformacji w regionie.

Od uwarunkowań w regionach zależą również decyzje i strategie górników co do ich przyszłości zawodowej. Ci z Wielkopolski i Bełchatowa, gdzie jest bliższa perspektywa wygaszania wydobycia, mają wyraźniej sprecyzowane plany związane ze zmianą branży. – Natomiast w przypadku górników ze Śląska ewidentnie widać oddziaływanie umowy społecznej pomiędzy związkami zawodowymi i stroną rządową, która gwarantuje dłuższy okres pracy części kopalni w regionie. Dlatego też znaczna część górników widzi swoją przyszłość i pracę do emerytury, planowanej lub wcześniejszej, ale ciągle w zawodzie górniczym lub przy likwidacji kopalni – mówi Filip Pazderski.

Podobne różnice między Wielkopolską i Śląskiem widać również w oczekiwaniach dotyczących pomocy w przekwalifikowaniu się albo przygotowaniu do podjęcia pracy w innej branży. Górnicy z Wielkopolski częściej deklarują, że potrzebują tej pomocy np. w uzyskaniu nowych kwalifikacji. – Natomiast górnicy ze Śląska o wiele częściej deklarują, że tym, czego potrzebują, jest gwarancja wysokości wynagrodzenia w innym zakładzie pracy po zamknięciu ich obecnej kopalni albo możliwość dopracowania do emerytury w obecnym zawodzie. Większość z nich nawet nie myśli o przekwalifikowaniu się – mówi ekspert.

fot. pexels.com
oprac. /kp/

Podobne artykuły

Wyszukiwarka