Polski rynek pracy w mijającym roku ominęły większe wstrząsy, a stabilizacja ta powinna utrzymać się także w 2024 r. Trzy kluczowe wyzwania, z jakimi przyjdzie się zmierzyć firmom w przyszłym roku zdaniem Krzysztofa Inglota, założyciela Personnel Service i eksperta rynku pracy, to sztuczna inteligencja i automatyzacja, edukacja przyszłości oraz polityka migracyjna.
Prawie co trzeci przedsiębiorca w ostatnim roku zwolnił co najmniej jedną osobę na rzecz robota lub sztucznej inteligencji – wynika z raportu „Barometr Polskiego Rynku Pracy”. – Automatyzacja i AI w firmach będą coraz powszechniejsze. Gotowość do ich wdrożenia deklaruje 70% przedsiębiorców, z czego 19% już to robi. Czeka nas zmiana modelu w globalnej gospodarce, gdzie utrzymanie czy polepszenie wskaźników makroekonomicznych nie będzie wprost korelowało ze wzrostem na rynku pracy. W przeciwieństwie też do poprzednich rewolucji przemysłowych najbardziej dotknięci zostaną pracownicy o średnich kompetencjach, czyli szerokie grono white collars. To otwiera szeroką dyskusję związaną z tym, co się wydarzy z tymi osobami. Nie z każdego kierowcy czy księgowej zrobimy eksperta od AI czy programistkę. Konieczne będą systemowe rozwiązania, które pozwolą nam uniknąć scenariusza, w którym pracownicy będą się prosili o pracę, bo po prostu będzie jej dużo mniej. Ten trend widać już teraz. Mimo że bezrobocie na razie nie rośnie i tak zostanie w całym 2024 r., to podaż miejsc pracy spada – zwraca uwagę Krzysztof Inglot.
Zdaniem eksperta wyzwaniem jest także system edukacji, który potrzebuje reformy ze względy na dynamicznie zmieniające się warunki. – Zarówno edukacja podstawowa, jak i wyższa musi nadążać za zmianami społecznymi i technologicznymi, bo inaczej może oznaczać ogromne problemy. Przykładem jest Finlandia, która była mistrzem w międzynarodowym teście 15-latków PISA. Z czasem kraj spadał w rankingu, a ostatnie wyniki pokazują gwałtowne tąpnięcie. Jednym z powodów jest migracja i wynikający z niej wzrost różnorodności uczniów. To pokazuje, że brak wrażliwości i zmian na otoczenie społeczne może mieć negatywne skutki. Podobnie z nienadążaniem za postępem technologicznym. Szkoły podstawowe i uczelnie wyższe powinny kształtować umiejętności, które pozwolą następnie wchodzącym na rynek pracy młodym ludziom bez problemu znaleźć swoje miejsce. A już teraz wiadomo, że w walce ze sztuczną inteligencją pomagają takie umiejętności jak empatia, kreatywność, umiejętność pracy w grupie i rozwiązywania złożonych problemów. Szkoła musi kształtować te kompetencje – podkreśla Krzysztof Inglot.
Polska w tym roku zaczęła mierzyć się ze spadającą podażą pracowników z Ukrainy. Z szacunków Personnel Service wynika, że spora część Ukraińców, których jest w Polsce ok. 2 mln, potraktowała nasz kraj jako tranzytowy. Zdaniem eksperta Polska nie może rywalizować z Niemcami, Kanadą, Wielką Brytanią czy krajami skandynawskimi poziomem płacy minimalnej, natomiast można postarać się, aby rodziny osób pracujących w Polsce mogły liczyć na takie samo wsparcie socjalne – dostęp do służby zdrowia, żłobków, przedszkoli czy szkół, jak to ma miejsce w innych krajach. – Kluczowe jest też wypracowanie czytelnej i niezmiennej polityki migracyjnej. To pomoże w ustabilizowaniu kierunków migracji, które powinny wspierać rozwój polskiej gospodarki i wypełniać wakaty w kluczowych obszarach rynku. W kwestii deficytowych obszarów rynku możemy wzorować się m.in. na rozwiązaniach australijskich czy kanadyjskich. Myśląc natomiast o ustabilizowaniu kierunków migracji, wiadomo już, że Polska musi otworzyć się na inne kraje niż Ukraina. Najlepiej z naszego punktu widzenia byłoby postawić na pracowników z Białorusi, ale nie tylko. Takie kraje jak Uzbekistan czy Azerbejdżan również powinny być na tej liście, bo dobre wzorce i doświadczenia ukraińskich migrantów, przełożą się pozytywnie na zainteresowanie pracowników z tych krajów rynkiem pracy w Polsce – podsumowuje Krzysztof Inglot.
fot. freepik.com
oprac. /kp/