30 grudnia wejdzie w życie rozporządzenie Unii Europejskiej w sprawie produktów związanych z wylesianiem i degradacją lasów znane jako EUDR, które stanowi jedno z narzędzi unijnej polityki klimatycznej ostatnich lat. Zgodnie z nowymi przepisami duże i średnie firmy wprowadzające na rynek UE surowce, takie jak drewno, kawa, kakao, soja, kauczuk, olej palmowy, a także wyroby pochodzące z hodowli bydła, np. wołowina i skóry, będą miały obowiązek udowodnić, że ich działalność nie przyczynia się do wylesiania. Komisja Europejska, dostrzegając wyzwania związane z wdrożeniem, ogłosiła niedawno uproszczenia w procedurach, wprowadziła półroczną karencję w egzekwowaniu przepisów oraz przesunęła termin stosowania regulacji dla mikro i małych przedsiębiorstw na grudzień 2026 r. Eksperci podkreślają, że prawdziwym motorem zmian może okazać się nie tylko sama regulacja, ale także transparentność łańcuchów dostaw i rosnąca presja ze strony konsumentów.
W ostatnich tygodniach KE przedstawiła Parlamentowi Europejskiemu propozycję zmian w EUDR mających na celu uproszczenie procedur i ograniczenie biurokracji dla większości firm. Zgodnie z nimi oświadczenie o należytej staranności będzie wymagane wyłącznie od pierwszego operatora wprowadzającego produkt na rynek UE. Choć te ułatwienia mają usprawnić działanie systemu informatycznego TRACES NT i obniżyć koszty wdrożenia, organizacje środowiskowe i eksperci ESG ostrzegają, że mogą one potencjalnie osłabić skuteczność samego rozporządzenia.
Raport przygotowany przez ALTO, Fundację Fairtrade Polska i UNEP/GRID-Warszawa wskazuje, że ponad 80% polskich firm jeszcze nie rozpoczęło przygotowań do nowych obowiązków. Głównymi barierami pozostają brak dostępu do danych o pochodzeniu surowców oraz niechęć dostawców do ich udostępniania, chociaż właśnie na transparentności i współpracy opiera się cały dokument. Jak tłumaczy Monika Droździak, Supply Chain & Logistic Director w Sodexo Polska, EUDR wymusza na firmach pełną widoczność łańcucha dostaw, sięgającą aż do najmniejszych gospodarstw. – To nie tylko kwestia zgodności z prawem, ale też impuls do większej współpracy z dostawcami i inwestycji w technologie traceability. W praktyce oznacza to konieczność przemyślenia strategii zakupowej, a także wdrożenia nowych standardów odpowiedzialności – wyjaśnia.
Według nowych regulacji każda partia surowca musi być możliwa do zidentyfikowania aż do konkretnej działki produkcyjnej, a firmy muszą umieć udowodnić, że nie doszło tam do wycinki lasu po 2020 r. Oznacza to nowy poziom odpowiedzialności nie tylko dla samych producentów, ale także dla podmiotów świadczących usługi żywieniowe i zarządzających zakupami w dużych organizacjach. Autorzy raportu zwracają uwagę, że łańcuchy dostaw np. kawy czy kakao często tworzone są przez tysiące drobnych rolników, a choć KE przesunęła o rok ostateczny termin dostosowania, dla wielu firm jest to nadal bardzo krótki czas na przygotowanie niezbędnych narzędzi i procedur. – To jednak także moment, w którym łatwiej będzie oddzielić prawdziwą transformację od greenwashingu. Sednem nowych przepisów jest przecież obowiązek pełnej identyfikowalności. Dobrowolne certyfikaty czy deklaracje dostawców przestają wystarczać. Liczą się dowody i dane: współrzędne GPS, dokumentacja łańcucha dostaw i przejrzyste procesy – podkreślają eksperci.
Choć EUDR kojarzy się głównie z branżą surowcową, dotknie również gastronomii i sektora HoReCa. Tomasz Jaworski, Food Services & Innovation Manager w Sodexo Polska, podkreśla, że w dobie rosnącej troski o klimat konsumenci coraz częściej oczekują, że ich codzienne wybory żywieniowe będą zgodne z wartościami ekologicznymi. W jego ocenie EUDR daje narzędzia do spełnienia tych oczekiwań nie tylko poprzez eliminację produktów powiązanych z wylesianiem, ale również przez budowanie zaufania opartego na danych i dowodach. – Każdy posiłek może być nie tylko smaczny, ale i etyczny – z pełną informacją o pochodzeniu składników, wspierający lokalnych producentów i zgodny z zasadami traceability. To nowy standard w gastronomii, który może stać się przewagą konkurencyjną i fundamentem relacji z klientem – przekonuje.
Monika Droździak dodaje, że mali producenci powinni otrzymać wsparcie od większych firm w dostosowaniu się do nowych wymogów – poprzez szkolenia, dostęp do wiedzy i technologii czy uproszczone procedury raportowania. – Stabilne ramy współpracy, takie jak dłuższe kontrakty i przewidywalne warunki handlowe, dają poczucie bezpieczeństwa, a wspólne standardy danych upraszczają raportowanie i minimalizują obciążenia administracyjne. Dzięki temu regulacje mogą stać się impulsem do rozwoju całego łańcucha wartości, a nie ciężarem dla najsłabszych – wskazuje ekspertka.
fot. arch. red.
oprac. /kp/
Rynek pracy / Edukacja








