• +48 533 367 799

Tony śniętych ryb w Odrze. Co skaziło rzekę?

Niemieckie laboratorium w próbkach wody z Odry stwierdziło wysoki poziom rtęci.

Tony śniętych ryb w Odrze. Co skaziło rzekę?

W Odrze na terenie dwóch województw, dolnośląskiego i lubuskiego, odkryto w ostatnich dniach tony śniętych ryb. Docierają także informacje o podobnych przypadkach w województwie zachodniopomorskim. Z rzeki wyłowiono już ok. 10 ton martwych ryb, natrafiono także na truchła bobrów i ptaków wodnych. Stwierdzono w niej wysoki poziom tlenu, który odbiega od typowych stężeń występujących latem. Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska podejrzewa, że do wody przedostała się substancja o właściwościach silnie utleniających.

Główny Inspektorat Ochrony Środowiska zapewnia, że Odra badana jest codziennie, a aktualne wyniki nie potwierdzają obecności substancji toksycznych na całym badanym odcinku rzeki obejmującym pięć województw. Zaznacza, że bada wodę nie tylko pod kątem rtęci, ale też ołowiu, kadmu i mezytylenu. Ten ostatni to toksyczny rozpuszczalnik, który miano wykryć w dwóch próbkach pobranych pod koniec lipca. Ale kilka dni później WIOŚ podał, że w żadnej go nie znaleziono.

Niemieckie laboratorium z kolei w próbkach wody z Odry stwierdziło wysoki poziom rtęci. Wyniki polskich badań wody z Odry mają być znane jeszcze dzisiaj.

Mieszkańcy, w tym wędkarze, od dwóch tygodni alarmowali, że woda jest skażona. Znajdowali liczne śnięte ryby, a także martwe bobry. – Mam nadzieję, że sprawca (sprawcy) tego czynu zostaną ustaleni – napisał w liście otwartym prezes wrocławskich wędkarzy. — Urzędnicy nie informują mieszkańców o zagrożeniu. A po dwóch tygodniach nad Odrę, na prośbę premiera, przyjeżdża wiceminister. Co może zrobić? Niewiele, poza fotografowaniem się nad rzeką – mówi Krzysztof Smolnicki, ekolog, prezes Fundacji EkoRozwoju z Międzynarodowej Koalicji Czas na Odrę. — To absurd, że o katastrofie ekologicznej Odry nie informują państwowe służby, tylko wędkarze. Dopiero po tygodniu wkracza ekopolicja, czyli Inspekcja Ochrony Środowiska — pobiera próbki i składa doniesienie do prokuratury. To nie wina ludzi, którzy tam pracują, ale tego, że nie mają prawie żadnych uprawnień. Być może przez to nigdy nie poznamy prawdy — uważa ekolog.

fot. OSP Gostchorze
oprac. /kp/

Podobne artykuły

Wyszukiwarka