Mikroplastik to cząsteczki plastiku o średnicy poniżej 5 mm. Jest on prawie niemożliwe do usunięcia po uwolnieniu do środowiska, co ma niszczący wpływ na przyrodę i zdrowie ludzi. Każdego roku ok. 42 tys. ton mikrodrobin plastiku trafia do środowiska podczas stosowania zawierających je produktów. Naukowcy natrafili na cząsteczki mikroplastiku w glebie nawet w odległej części francuskich Pirenejów, a według modeli badających zachowanie się ziemskiej atmosfery i prądów, które w niej występują, cząsteczki mikroplastiku są w stanie dotrzeć z wiatrem aż na Antarktydę.
Zdaniem dr hab. Małgorzaty Grembeckiej człowiek zjada nieświadomie nawet 5 gramów mikroplastiku tygodniowo. Nie wyklucza, że mikroplastik może przekraczać barierę krew–łożysko, dostając się do organizmów noworodków. W swojej publikacji na łamach magazynu "Critical Reviews in Food Science and Nutrition" wraz z zespołem bromatologów przeanalizowała literaturę dotyczącą mikroplastiku, sprawdzając, co wiadomo o jego szkodliwości. Zdaniem naukowczyni zanieczyszczenie jest niemal wszechobecne, nie tylko w pożywieniu i napojach.
– Mikroplastik – fragmenty plastiku o rozmiarach 0,1-5000 mikrometrów – znajdowany jest na ludzkiej skórze, włosach, w ślinie, w płucach, w próbkach kału, ale i we krwi. Niepokojącą informacją jest również to, że mikroplastik znaleziono w pierwszych odchodach noworodków. A to by mogło oznaczać, że jest w stanie przekroczyć nawet barierę krew–łożysko – mówi badaczka.
Wyniki badań dr hab. Małgorzaty Grembeckiej wskazują, że szkodliwe działanie mikroplastiku jest wielorakie. Aktualnie wiadomo, że może wywoływać m.in. zaburzenia rozwoju, problemy z płodnością, może być też neurotoksyczny, immunotoksyczny, a także geno- i cytotoksyczny. Jesteśmy dopiero na początku badań nad toksycznością mikroplastiku i nie ma żadnych szacunków, jaka dawka jest bezpieczna.
Bromtolożka zwraca też uwagę na nanoplastiki – cząstki plastiku jeszcze mniejsze niż mikroplastik, mające średnicę 1-100 nm. Ze względu na swój rozmiar i powierzchnię charakteryzują się jeszcze większą toksycznością niż mikroplastiki, bo są w stanie przechodzić do tkanek i są bardziej neurotoksyczne. Ich obecność może powodować zwiększony stan zapalny i stres oksydacyjny, mogą też źle wpływać na płodność.
– Ludzi czeka ewaluacja, która pozwoli oszacować faktyczną skalę problemu z mikroplastikiem. Póki co tygodniowo spożywamy między 0,1 a 5 g mikroplastiku. Badania na pewno będą szły w kierunku opracowania metod analizy zawartości mikroplastików w żywności, ale i metod szacowania ryzyka zdrowotnego dla człowieka. Starajmy się unikać kupowania produktów zapakowanych w tworzywa sztuczne – zwłaszcza, jeśli chodzi o owoce i warzywa. A wędliny warto pakować w papier, nie w folię – radzi dr hab. Grembecka.
fot. freepik.com
oprac. /kp/