• +48 533 367 799

Przejście na zeroemisyjność wyzwaniem dla mniejszych firm

42% polskich kierowców jest zainteresowanych zakupem samochodu z napędem elektrycznym. Podstawową przeszkodą jest wysoka cena

Przejście na zeroemisyjność wyzwaniem dla mniejszych firm

Od 2035 r. w Unii Europejskiej będzie obowiązywał zakaz rejestracji nowych aut spalinowych. Będzie można rejestrować auta z silnikami spalinowymi, ale jedynie takie wykorzystujące wyłącznie paliwa neutralne pod względem emisji CO2. Nowe przepisy mają na celu ograniczenie emisji z transportu. Eksperci przewidują, że w bogatszych krajach pojawi się dużo pojazdów elektrycznych, a duża część używanych samochodów spalinowych trafi na biedniejsze rynki, w tym do Polski. Przejście na zeroemisyjność będzie wyzwaniem zwłaszcza dla mniejszych firm i indywidualnych klientów.

– W 2035 r. znajdziemy się w zupełnie nowej rzeczywistości, kiedy wszystkie nowo rejestrowane i dostarczane na rynek pojazdy będą musiały być zeroemisyjne. Z punktu widzenia branży motoryzacyjnej ten obszar produkcji jest oczywisty. Właściwie już w tej chwili zdecydowana większość producentów oferuje takie pojazdy, trwają bardzo intensywne prace i my na pewno będziemy gotowi na ten 2035 r. Pytanie, co z rynkiem, bo ten drugi obszar, czyli klienci, jest pewnym znakiem zapytania. Wskutek COVID-19, wojny w Ukrainie, zerwanych łańcuchów dostaw i szalejących cen surowców, niektóre zdrożały nawet kilkanaście razy, koszt samochodu rośnie i to bardzo znacznie. Dzisiaj średnia cena samochodu spalinowego w Polsce to ok. 180–190 tys. zł, a elektrycznego ok. 260–270 tys. zł. Z punktu widzenia przeciętnego użytkownika ta cena jest bardzo wysoka – podkreśla Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.

Z „Barometru Nowej Mobilności” wynika, że 42,4% polskich kierowców jest zainteresowanych zakupem samochodu z napędem elektrycznym. Jeszcze w 2017 r. odsetek ten wynosił 12%. Podstawową przeszkodą jest wysoka cena. – Powinniśmy już dzisiaj się zastanowić i podjąć ekspercką dyskusję na temat tego, jak podejść do tej wielkiej zmiany, żeby z jednej strony chronić klimat, oferować samochody przyjazne środowisku, ale z drugiej strony zachować mobilność, żeby nasze społeczeństwo miało możliwość przemieszczania się – wskazuje prezes PZPM. – Wydaje się, że najprostszym rozwiązaniem byłoby utrzymywanie, a może zwiększanie dopłat do elektrycznych samochodów. Na naszych drogach pojawia się coraz więcej samochodów dostawczych z zielonymi tablicami, bo to się po prostu opłaca. Ale opłaca się właśnie dlatego, że jest dopłata. Jeśli te dopłaty zostałyby zlikwidowane, to może się powtórzyć scenariusz norweski czy niemiecki, kiedy po takim kroku liczba rejestracji pojazdów elektrycznych gwałtownie spadła – tłumaczy Jakub Faryś.

Ekspert wskazuje też na innych aspekt nowych przepisów. – Wyobraźmy sobie taki scenariusz, że mamy 2035 r., w praktyce nie można już zarejestrować samochodów spalinowych. W związku z tym w bogatszych krajach, takich jak Niemcy, Francja czy Hiszpania, pojawi się bardzo dużo pojazdów elektrycznych, natomiast duża część używanych samochodów spalinowych, emitujących szkodliwe substancje, trafi na biedniejsze rynki, w tym m.in. do Polski. Musimy się zastanowić, w jaki sposób zapobiec tej fali, tej sytuacji, w której Polska stanie się skansenem Europy – podkreśla Jakub Faryś. – Przechodzenie na zeroemisyjność to wielowątkowy temat, w tym temat społeczny. Dlatego powinniśmy dyskutować i znaleźć takie rozwiązanie, które będzie najlepsze z punktu widzenia branży motoryzacyjnej, miejsc pracy i podatków, bo to ważna część polskiej rzeczywistości gospodarczej, ale też z punktu widzenia przeciętnych użytkowników – ocenia.

Czytaj także: Polska wciąż na początku drogi do elektryfikacji transportu

fot. pixabay.com
oprac. /kp/

Podobne artykuły

Wyszukiwarka