• +48 533 367 799

Strefy czystego transportu nie rozwiązują problemu zanieczyszczeń?

Ograniczony dostęp niektórych aut do strefy może prowadzić do utrudnień dla mieszkańców, przedsiębiorców i dostawców, czyli tych, którzy nie mają alternatywy, a ich park samochodowy jest starszy.

Strefy czystego transportu nie rozwiązują problemu zanieczyszczeń?

1 lipca 2024 r. w Krakowie i Warszawie pojawią się Strefy Czystego Transportu. Jej utworzenie planuje także Wrocław. Akcja ma na celu walkę z zatłoczeniem ulic oraz spalinami wytwarzanymi przez starsze samochody. Szacuje się, że udział transportu kołowego w zanieczyszczeniu powietrza w Polsce wynosi ok. 10%, natomiast w centrach dużych miast jest to od 60% do 80%.

Ograniczanie wjazdu samochodów na określony teren budzi jednak zastrzeżenia, zarówno mieszkańców, jak i ekspertów. – Strefy czystego transportu są popularne w całej Europie, dlatego powinniśmy oswajać się z myślą, że zawitają także do polskich miast. Musimy mieć także świadomość, że ich implementacja może generować pewne negatywne zjawiska – podkreśla Mikołaj Krupiński, rzecznik Instytutu Transportu Samochodowego. – Należy podkreślić, że zanieczyszczenia powietrza nie wynikają tylko z emisji spalin pojazdów, dochodzą również zanieczyszczenia z przemysłu, pieców domowych opalanych niskiej jakości węglem czy tzw. mikropyły generowane ze zużywających się opon, okładzin hamulców i sprzęgieł. Naukowcy coraz częściej zwracają uwagę na to źródło zanieczyszczeń transportowych, które przez wielu uznawane jest na równi z tym pochodzącym z rur wydechowych. Szacuje się, że każda opona traci podczas okresu eksploatacji około 1-1,5 kg masy. Wszystko zależy od tego, jak kierowcy jeżdżą. Ten ubytek masy zmienia się w pył. I to wszyscy wdychamy – wskazuje rzecznik ITS.

Mikołaj Krupiński wyjaśnia, że nawet ekologiczny transport jest źródłem zanieczyszczeń, ponieważ samochody elektryczne czy wodorowe również zanieczyszczają wspomnianymi wcześniej mikropyłami z opon. – Samochody elektryczne są średnio o ok. 30% cięższe od spalinowych odpowiedników, przez co ich opony mogą zużywać się szybciej – zauważa.

Polacy dostrzegają problem niskiej jakości powietrza w miastach, dlatego nie brakuje zwolenników tworzenia SCT, jednak nie rozwiązują one problemu zanieczyszczeń trwale. – My go przesuwamy, bo te samochody wypychamy poza strefę. One niekoniecznie muszą być zezłomowane, gdy są sprawne technicznie, ponieważ kupi je ktoś inny, być może za okazyjną cenę. Jednak nie każdy, kto taki leciwy samochód sprzeda, ma możliwość przemieszczać się na co dzień komunikacją miejską. Wielu z nas jeździ samochodami używanymi, nie dlatego, że chcemy, ale dlatego, że na takie nas stać. Większość nowych samochodów kupowana jest przez firmy, a nie przez klientów indywidualnych – wyjaśnia Mikołaj Krupiński. Ekspert zwraca także uwagę, że ograniczony dostęp niektórych aut do strefy może prowadzić do utrudnień dla mieszkańców, przedsiębiorców i dostawców, czyli tych, którzy nie mają alternatywy, a ich park samochodowy jest starszy.

Zdaniem rzecznika SCT może wpływać nierównomiernie na różne grupy społeczne, a mieszkańcy o niższych dochodach, którzy nie są w stanie wymienić swoich pojazdów na bardziej ekologiczne, mogą być bardziej dotknięci tym ograniczeniami, niż pozostali, których na takie samochody stać. – Tutaj dochodzimy do potencjalnego wykluczenia motoryzacyjnego, czyli kwestii, która budzi szereg obaw – podsumowuje Mikołaj Krupiński.

Czytaj także: Strefa czystego transportu w Warszawie budzi kontrowersje

fot. freepik.com
oprac. /kp/

Podobne artykuły

Wyszukiwarka