• +48 533 367 799

Kolejna firma na Śląsku zwalnia pracowników. Czy grozi nam wzrost bezrobocia?

Wśród przyczyn masowych zwolnień są m.in. duży wzrost płacy minimalnej, wysokie ceny energii czy problemy z pozyskiwaniem pracowników.

Kolejna firma na Śląsku zwalnia pracowników. Czy grozi nam wzrost bezrobocia?

Kolejny zakład ogłosił zwolnienia grupowe. Fabryka Yazaki Automotive Products Poland z Mikołowa zajmująca się produkcją wiązek elektrycznych do samochodów zwolni 230 osób. – To niemal cała załoga. Obecnie w firmie trwają negocjacje dotyczące odpraw dla pracowników. Przez lata byliśmy mamieni obietnicami, godziliśmy się na kolejne wyrzeczenia, żeby ratować zakład. Ludzie czują się oszukani – podkreśla Katarzyna Grabowska, przewodnicząca Solidarności w YAPP. Zwolnienia grupowe w tym zakładzie miały już miejsce w 2020 r. – pracę straciło wtedy 500 osób.

Fala restrukturyzacji i zwolnień, która przetacza się nie tylko przez województwo śląskie, ale i całą Polskę, budzi obawy o kondycję rynku pracy. Ekonomiści zapewniają jednak, że wzrostu bezrobocia nie będzie, a zwolnienia ogłoszone w pierwszym kwartale wpisują się w średni trend z ostatnich lat.

Jak wynika z danych GUS, na koniec marca 159 zakładów ogłosiło zamiar zwolnienia 17 tys. pracowników. Oznacza to wzrost w porównaniu do lutego, kiedy 137 firm zadeklarowało zwolnienie 15,9 tys. osób. Część redukuje w ten sposób koszty, inne likwidują produkcję całkowicie i opuszczają Polske. Na taki krok zdecydowała się np. firma Stellantis, która do końca roku zamknie fabrykę silników spalinowych do samochodów osobowych w Bielsku-Białej, zwalniając całą 470-osobową załogę.

Eksperci wskazują, że jeśli popatrzeć na statystyki makro, to rynek pracy nadal jest w miarę stabilny. – Natomiast w dłuższym horyzoncie fala zwolnień jest powodem do niepokoju. Koszty pracy idą w górę i stąd obawa, że w dłuższej perspektywie one nie będą już głównym czynnikiem, który decyduje o konkurencyjności firm. Dlatego teraz polskie firmy powinny postawić na innowacyjność i wzrost produktywności – ocenia Dariusz Brzeziński, dyrektor zarządzający Centrum BPO w Meritoros. – Przez ostatnie 20–30 lat polskie firmy rozwijały się według prostego modelu bazującego na niższych kosztach pracy, w oparciu o nie budując swoją konkurencyjność. Natomiast patrząc na wskaźniki innowacyjności, Polska od dłuższego czasu stoi w miejscu. Z kolei wskaźnik produktywności – pokazujący, ile wartości w zakresie produktów i usług wytwarza średnio jeden polski pracownik – jest na poziomie ok. 50% średniej w krajach UE, a w stosunku do liderów europejskich, takich jak np. Niemcy – na poziomie zaledwie 33%. A świat idzie do przodu, wchodzą nowe technologie, z których polskie firmy rzadko korzystają. Przykładowo wskaźnik cyfryzacji polskich firm plasuje nas na 23. miejscu wśród krajów UE – zwraca uwagę ekspert.

Wśród przyczyn masowych zwolnień są m.in. duży wzrost płacy minimalnej, wysokie ceny energii czy problemy z pozyskiwaniem pracowników. Z tego powodu produkcja w Polsce i Europie jest w tej chwili dużo droższa niż np. na rynkach azjatyckich. – Aby zatrzymać tę falę, musimy działać szybko, reorientując modele biznesowe – uważa Dariusz Brzeziński. – W długim okresie to musi być zmiana całego modelu działania i przejście z obecnego modelu niskich kosztów na taki, w którym ważne są innowacje i wysoka efektywność – nie tylko w sensie produktu, ale też w sensie organizacji procesów i systemów zarządczych firmy. Tutaj jest bardzo dużo do zrobienia w kwestii nowych technologii i wewnętrznej organizacji przedsiębiorstw. I to trzeba robić natychmiast, bo ten model niskich kosztów eroduje. W perspektywie dwóch–trzech lat czeka nas naprawdę bardzo duża reorganizacja sposobu myślenia i sposobu działania polskich firm. Kto tego nie zrobi, będzie po prostu w tyle i tutaj już niskie koszty nie pomogą – podkreśla Dariusz Brzeziński.

Jak zauważa, polscy przedsiębiorcy dobrze radzą sobie z wychwytywaniem okazji, elastycznością, czy szybkością działania. – Natomiast w zakresie modelu zarządzania niestety nie ma się aż tak czym chwalić. Wszelkie indeksy innowacyjności czy efektywności wskazują, że polskie firmy są niestety mało efektywne. Trzech pracowników polskich to jest jeden pracownik niemiecki – takie są proporcje i to naprawdę trzeba zmienić – podsumowuje ekspert.

Czytaj także: Bezrobocie w podregionie rybnickim niższe niż w Polsce

fot. freepik.com
oprac. /kp/

Podobne artykuły

Wyszukiwarka