Największe firmy już w przyszłym roku będą musiały opublikować swoje raporty zrównoważonego rozwoju w zgodzie z wymogami unijnej dyrektywy CSDR. Wpłynie to również na MŚP, od których partnerzy biznesowi zaczną wymagać określonych danych dotyczących m.in. ich emisji gazów cieplarnianych i wpływu na środowisko. W praktyce mogą mieć z tym duży problem.
Nowe wymogi dotyczące raportowania ESG, będące częścią Europejskiego Zielonego Ładu, obejmą w Polsce najpierw ok. 3,5 tys. przedsiębiorstw, które w swoich raportach będą musiały uwzględnić m.in. wyliczenia swojego śladu węglowego oraz działania, jakie podejmują w zakresie redukowania negatywnego wpływu na środowisko i dążenia do neutralności klimatycznej. Pociągnie to za sobą zmiany w całym łańcuchu i będzie mieć wpływ na wszystkie podmioty, również te najmniejsze. Duże przedsiębiorstwa zaczną bowiem wymagać od swoich dostawców i kontrahentów dostarczania im określonych danych, jak np. ich emisja gazów cieplarnianych i wpływ na środowisko, aby móc je uwzględnić w swoich raportach. Będą też szukać takich partnerów, którzy działają zgodnie z zasadami zrównoważonego rozwoju i umieją je zaraportować.
– W krajach europejskich, np. w Niemczech, to już funkcjonuje. Mniejsze firmy z Polski, które są partnerami czy podwykonawcami dużych koncernów, już w tej chwili mogą być przez nie proszone o to, żeby przedstawiły, jak zarządzają u siebie kwestią zrównoważonego rozwoju. Jeśli chcą nadal współpracować przykładowo z koncernami z sektora automotive czy branży przemysłowej z Niemiec, to będą musiały ten wymóg spełnić – podkreśla Dariusz Brzeziński, dyrektor zarządzający obszaru BPO w Meritoros.
Część mniejszych firm uważa, że skoro dyrektywa CSDR nie dotyczy ich bezpośrednio, to nie muszą nic w tym kierunku robić. Jednak okazuje się, że wtedy będą się musiały liczyć z przeszkodami, np. startując w przetargach i ubiegając się o kontrakty. – ESG już jest kluczowe przy przetargach i będzie coraz ważniejszym zagadnieniem dla tych, którzy chcą w tych przetargach startować. Dobrym przykładem jest tu branża transportowa. Transport – przez to, że działa poprzez wielu pośredników – jest branżą bardzo przekrojową i mniejsze firmy podwykonawcze dla dużych przedsiębiorstw, startując w przetargu czy generalnie chcąc oferować swoje usługi, już w tej chwili mogą być proszone o wykazanie się informacjami dotyczącymi zrównoważonego rozwoju. Kluczowe znaczenie ma czas, jaki pozostał na to, żeby te kwestie uregulować, żeby się do tego przygotować, żeby rzeczywiście mieć tutaj dobrą historię. Niestety widzimy, że niewiele mniejszych i średnich firm wciąż zdaje sobie z tego sprawę – zwraca uwagę ekspert.
Jednak w przypadku mniejszych firm wdrożenie odpowiednich procedur może zająć sporo czasu, co w efekcie może się skończyć działaniami na ostatnią chwilę i z ryzykiem popełnienia błędów. Małe podmioty często nie są też w stanie zatrudnić odpowiednich specjalistów. – Cała trudność tego raportowania jest taka, że wszystkie te dyrektywy i regulacje nie zostały jeszcze w wystarczającym stopniu przekute na praktykę, więc tutaj trzeba gromadzić informacje i testować różne systemy, ale też mieć dobrze opisaną swoją organizację od wewnątrz. Firmy, które nie mają tych informacji, będą miały bardzo duże problemy. Korzystając z outsourcingu, duże podmioty mogą sobie to ułatwić. I już to robią, outsourcing pomaga firmom średnim i dużym. Natomiast mniejsze firmy też powinny spróbować skorzystać z pomocy fachowców, specjalistów. Na rynku są firmy oferujące tego rodzaju pomoc. W przeciwnym razie będą miały pod prąd i może się okazać, że jest już po prostu za późno, żeby zareagować, przez co biznes może mocno ucierpieć – podkreśla Dariusz Brzeziński.
fot. freepik.com
oprac. /kp/