• +48 533 367 799

Podatkowe absurdy. Jak błąd w przelewie doprowadził do egzekucji i sporów z fiskusem

Automatyzacja i sztywne przepisy mogą doprowadzić do absurdalnych sytuacji, w których przedsiębiorca jednocześnie ma nadpłatę i zaległość.

Podatkowe absurdy. Jak błąd w przelewie doprowadził do egzekucji i sporów z fiskusem

Wydaje się, że w dobie zaawansowanej technologii błędy formalne powinny być łatwe do uniknięcia lub skorygowania. Jednak jak pokazuje przykład jednego z przedsiębiorców, skomplikowane i sztywne przepisy podatkowe w połączeniu z automatyzacją mogą stworzyć prawdziwą pułapkę. Historia spółki z o.o., która padła ofiarą niezamierzonego błędu w tytule przelewu, stała się ilustracją absurdu podatkowego, gdzie jednocześnie może wystąpić nadpłata i niedopłata podatku, a w konsekwencji – egzekucja.

Na początku roku spółka z o.o. otrzymała upomnienie z urzędu skarbowego dotyczące niedopłaty PIT za dwa miesiące 2024 r. Przedsiębiorca niezwłocznie uregulował zaległość wraz z odsetkami i kosztami upomnienia, a także zapłacił PIT za bieżący okres. Problem pojawił się, gdy po dwóch miesiącach spółka otrzymała kolejne upomnienie, tym razem dotyczące VAT, który został wpłacony terminowo. Jak się okazało, błąd leżał w tytule przelewu. Wpłata na podatek PIT została zaliczona na 2025 r., a nie na zaległości z 2024 r., ponieważ w systemie bankowym zaznaczono termin „styczeń 2025 roku”. Przedsiębiorca tłumaczy, że pola do wypełniania są z góry narzucone, co uniemożliwiało zaznaczenie więcej niż jednego okresu.

W efekcie pomyłki urząd skarbowy wszczął egzekucję z konta bankowego spółki, co naraziło ją na dodatkowe koszty przekraczające 130 zł, a także wydatki na kancelarię podatkową. – Skontaktowaliśmy się telefonicznie z fiskusem. Pracownicy urzędu stwierdzili, że błąd, który został popełniony, uprawniał ich do takich działań i zrobili wszystko zgodnie z prawem. Dodali, że przelew jest księgowany przez automat, który zgodnie z tytułem przelewu został zaksięgowany na bieżący rok. Zatem można mieć jednocześnie nadpłatę i zaległość w podatku PIT, bo obie kwoty były zaksięgowane na dwóch różnych rachunkach – zauważa przedsiębiorca.

Ministerstwo Finansów, odnosząc się do sprawy, wskazuje, że wpłata jest zaliczana zgodnie ze wskazaniem podatnika, chyba że ciążą na nim zaległości podatkowe. Dodaje, że podatnik może zawnioskować o wydanie postanowienia w sprawie rozliczenia wpłaty lub wyjaśnić sytuację w ramach bieżącej współpracy z organem podatkowym.

Eksperci są zgodni, że w tej sytuacji zabrakło ludzkiego podejścia. Dr hab. Adam Mariański, prof. UŁa, podkreśla, że choć system mógł zaksięgować wpłatę zgodnie z tytułem, to w przypadku niezgodności i sygnałów o zaległości urząd mógł podjąć wyjaśnienia z podatnikiem, kierując się zasadą in dubio pro tributario (wątpliwości na korzyść podatnika). – Ponadto sama nadpłata może być rozksięgowana na zaległości podatkowe – co organ może uczynić, uprzednio informując o tym podatnika – podkreśla. Dr Jan Jaworski z Kancelarii MartiniTAX dodaje, że biorąc pod uwagę okoliczności – przelew po uprzednim upomnieniu obejmujący niezapłacone zaliczki i dokonany w terminie właściwym dla rozliczenia grudnia poprzedniego roku – powinna zapalić się "czerwona lampka" w urzędzie skarbowym. – Jeśli nawet organ uznał, że nie może automatycznie zastosować regulacji art. 62 par. 2 bądź par. 1 Ordynacji podatkowej, to nic nie stało na przeszkodzie, aby skonsultować z podatnikiem prawidłowość dokonanego przelewu i ewentualnie zwrócić się do niego o ustalenie, co było jego faktyczną intencją. Wydaje się, że zabrakło odrobiny dobrej woli po stronie urzędu – uważa ekspert.

Ministerstwo Finansów poinformowało, że proces obsługi wpłat jest zautomatyzowany, ale każda operacja ma charakter odwracalny i w uzasadnionych przypadkach może zostać skorygowana przez pracownika urzędu skarbowego. Zaznacza, że pracownicy podejmują czynności adekwatne do sytuacji, a nadpłata podatku jest zaliczana z urzędu na poczet zaległości, jeśli taka istnieje. Jednak dr Anna Wojciechowska z Solveo Advisory, ekspertka BCC, nie zgadza się z argumentem urzędników o braku odpowiedzialności ze względu na automatyzację. – Jeśli system działa niewłaściwie, to odpowiedzialność za jego poprawne funkcjonowanie i nadzór nad tym spoczywa na osobach, które nim zarządzają i go nadzorują. Trudno uwierzyć, że fiskus mógłby zaakceptować analogiczne uzasadnienie ze strony podatnika, który tłumaczyłby się błędami systemu – zaznacza. Dodaje, że przedsiębiorca może rozważyć możliwość odzyskania poniesionych kosztów, w tym kosztów egzekucji i usług kancelarii podatkowej, jeśli egzekucja okaże się bezpodstawna. Zaznacza jednak, że każda z tych opcji wiąże się z dodatkowymi kosztami i czasem, dlatego sam powinien ocenić, czy potencjalna kwota do odzyskania przewyższa te wydatki.

Przypadek ten w ocenie prof. Adama Mariańskiego ukazuje, jak łatwo jest wykazać pomyłkę formalną i kurczowo trzymać się językowej wykładni przepisów, pomijając niuanse i okoliczności danej sytuacji. Rodzi to pytania o znaczenie praw podatnika i podstawowych zasad prawa podatkowego, takich jak zasada działania w zaufaniu do organów. Podobnego zdania jest dr Anna Wojciechowska, która wskazuje, że sytuacja ta jest przykładem zbyt sztywnych przepisów i procedur podatkowych, które mogą stanowić pułapkę dla przedsiębiorców. – To właśnie w takich momentach powinna zadziałać większa elastyczność i zrozumienie ze strony administracji, ale jak widać po powyższym przykładzie, podatnik się tego nie doczekał – podsumowuje.

fot. freepik.com
oprac. /kp/

Podobne artykuły

Wyszukiwarka